niedziela, 17 marca 2013

rozdział 11.


Michalina wpadła do swojego pokoju jak burza. Rzuciła torbę na podłogę, z szafy wyciągnęła czyste ubrania i podążyła do łazienki wziąć prysznic. Pomieszczenie opuściła około czterdzieści minut później. Czyściutka i pachnąca z lekko mokrymi włosami zasiadła na łóżku z laptopem na kolanach, podłączając do niego lustrzankę w celu skopiowania znajdujących się na niej zdjęć. Gdy już zdjęcia znalazły się na jej komputerze zaczęła je oglądać raz po raz zatrzymując się na którymś z nich. Co niezwykłe, a może raczej zwykłe (nie będziemy nad tym rozprawiać) na każdym obrazie, na którym się zatrzymywała widniała postać Jakuba. Przyglądała się tym zdjęciom uważnie, a lekki uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Nagle ktoś bez pukania wpadł do jej pokoju. Słysząc to dziewczyna pośpiesznie zamknęła okno ze zdjęciami i zdenerwowana czekała na osobę, która była jej nieproszonym gościem.

-Co tam robisz ? – usłyszała głos Krzyśka, który właśnie stał nad nią z wielkim uśmiechem.

-Pukać cię w domu nie nauczyli ? – spytała lekko wkurzona.

-Miśka jak zawsze taka sama. – powiedział radośnie siadając obok niej na łóżku.

Dziewczyna przewróciła oczami. Już miała się odezwać, ale Krzysiu ją ubiegł.

-Kto to ? – zapytał wskazując na ekran komputera, na którym znajdowało się zdjęcie Michaliny z jakąś dziewczyną.

-Justyna, moja najlepsza przyjaciółka. – powiedziała i spojrzała na skoczka.

Miętusowi zaświeciły się w oczkach iskierki, a kąciki ust mimowolnie uniosły się ku górze, co nie umknęło uwadze Michaliny.

-Jak wrócimy to będę musiała was ze sobą poznać. – stwierdziła dziewczyna.

-Wiesz co, ja muszę lecieć ! – wypalił nagle Miętus i już go nie było.

-Faceci ! – powiedział do siebie Skrobotówna gdy usłyszała trzask drzwi.


~*~


Gdy wybiła godzina kolacji cała polska kadra skoczków wraz z wszelkiego rodzaju asystentami, fizjoterapeutami, psychologami i niewiadomo jeszcze kim, siedziała sobie grzecznie na stołówce przy stoliku.

-No gdzie ona jest ? – wyjęczał młody Kot.

-Nie możemy zacząć bez niej ? – zawtórował mu Grzesiek.

-Głodni jesteśmy ! – wykrzyknęły dwa Kamile.

-Bez niej nie zaczniemy jeść. – stwierdził całkiem spokojny trener, czego niestety nie można było powiedzieć o większości jego podopiecznych.

Stoch wraz ze Skrobotem z nudów zaczęli bić się widelcami. Maciek i Grzesiek namiętnie mieszali swoje herbaty co trochę popiskując, że są głodni. Łukasz Rutkowski jeździł nożem po talerzu co skutkowało nieprzyjemnym dźwiękiem. Natomiast Stefan wraz z Piotrkiem zaczęli omawiać swoje kolacyjne menu. Jedynymi spokojnymi osobami byli Krzysiek i Jakub. Miętus wciąż rozmyślał o blondynce ujrzanej na zdjęciu, natomiast Kuba zastanawiał się dlaczego nie ma z nimi Michaliny. Był właśnie w trakcie rozważania najgorszych scenariuszy, gdy nagle usłyszał.

-Krzysiek ! – odezwał się trener.

Chłopak nie zareagował, wciąż wpatrywał się w sobie tylko znane miejsce.

-HALO ! – podniósł głos Kruczek.

To również nie dało żadnego skutku. Łukasz już lekko podenerwowany swoim „małym” głodem (nie spodziewał się, że będą musieli czekać tak długo), zwrócił się tym razem do innego skoczka:

-Kuba.

-Słucham. – odrzekł Kot.

-Idź po nią. – rzucił trener, za co został nagrodzony oklaskami przez swoich podopiecznych, wyłączając Krzyśka, który właśnie znajdował się w innym świecie oraz Jakuba, który z tymi słowami ruszył pod pokój 606.


~*~


Jakub stanął przed drzwiami do pokoju dziewczyny, wziął głęboki oddech i po chwili zapukał. Nie minęło kilka sekund, gdy usłyszał zza drzwi cichy krzyk.

-Idę ! – rzuciła dziewczyna i po chwili stanęła w drzwiach.

Zdziwił i jednocześnie ucieszył ją widok skoczka, ale postanowiła, że nie da tego po sobie poznać.

Minęła chwila… dwie… cztery… A w jej uszach nadal brzmiała cisza.

-Przyszedłeś tu w jakimś konkretnym celu, czy zamierzasz stać jak ten słup ? – zapytała opryskliwie.

Kuba momentalnie się ocknął.

-Znaczy… bo ja chciałem… - zaczął się jąkać.

Ponownie zapadła chwila ciszy, ale Kot uznał, że się nie podda i po chwili powiedział:

-Trener kazał mi po ciebie przyjść.

-Po co ? – zapytała robiąc głupawą minę.

-Kolacja jest. Trener nie zgadza się, żeby zacząć jeść bez ciebie, a chłopaki z głodu wariują. – stwierdził.

-No dobrze, ale czemu wysłał akurat ciebie ? – zapytała nie zważając na to, że Polacy siedzą na dole, a żołądki przyrastają im do kręgosłupów.

-Chciał wysłać Krzyśka, ale on nie reaguje na żadne słowa. – uznał.

-A czemu nie wysłał mojego brata  ? – pytała dalej.

-Nie chciał mu przerywać wojny na widelce. – odparł z uśmiechem Kot.

-Aha.  – rzuciła Michalina, a przed jej oczami stanął Skrobot walczący wielkim widelcem o swoje życie.

-No dobrze, a dlaczego… - już miała zadać kolejne bystre pytanie, gdy Jakub jej przerwał.

-Dziewczyno ! Na dole siedzi banda wygłodniałych skoczków, która jeśli nie pojawimy się za chwilę zabije Kruczka nawet wzrokiem. Więc łaskawie przestań zadawać pytania ! – wrzasnął.

-A wy przypadkiem nie powinniście być przyzwyczajeni do głodu ? – zapytała z uśmiechem.

-Błagam chodź już. – powiedział znacznie spokojniej.

-No widzisz, nie można było tak od razu ? – zapytała z uśmiechem i weszła do pokoju po kartę – klucz i obiecaną płytę ze zdjęciami.

Po chwili byli już w drodze na stołówkę.


~*~


-Gdzie oni do cholery są ?! – krzyknął Rutkowski.

-Wiecie, sami są. W pobliskich pokojach nie ma nikogo, więc wiecie. Może... ? – stwierdził Grzesiek za co o mało co Skrobot by go nie zabił.

-Ej ! To moja siostra ! – stwierdził Kamil.

-I mój brat ! – uznał Maciej – Chociaż w sumie… - dodał po chwili.

-Nie ma żadnego „chociaż w sumie…” – warknął Skrobot.

-Dobra, już dobra. – powiedział mały Kot.

Minęło kilka minut, podczas których Kruczek namiętnie stukał palcami w stół.

-Mógłby trener przestać ? To strasznie wkurzające. – stwierdził Grzesiek.

-Miętus ja ci dobrze radze. – warknął trener.

-Może wyślesz po nich jeszcze kogoś ? – zaproponował Stoch.

-Po kogo ? – wypalił nagle Krzysiu, który najwidoczniej powrócił do rzeczywistości.

-Michalinę i Kubę ! – wrzasnęli wszyscy.

-Aha. – powiedział Krzysiek bez żadnego zdziwienia, jakby było to najnormalniejszą rzeczą w świecie.

-Czyli jednak nie powrócił do naszego świata. – odrzekł Stefcio i oparł głowę na rękach.

-Trenerze, ja z głodu umieram. – jęknął Stoch.

-Damy im jeszcze kilka minut, jak nie przyjdą to… - mówił trener, niestety nie pozwolono mu skończyć.

-Łamiemy zasady ? – zapytał Maciek z miną psychopaty.

-Nie ! – wrzasnął Łukasz – Wtedy wszyscy tam po nich pójdziemy. – dodał po chwili.

Na szczęście obeszło się bez wyprawy pod michalinowe drzwi, bo już po chwili na stołówce pojawiła się dziewczyna wraz z Jakubem.

-Przepraszam, ale zupełnie zapomniałam o kolacji. – odrzekła spokojnie – A właśnie, to jest płyta ze zdjęciami. – powiedziała do trenera jednocześnie podając mu przedmiot, niestety trener właśnie wpadł w wir czynności zwanej jedzeniem. Położyła więc przedmiot koło Kruczka i sama również zajęła się jedzeniem. Tylko jej konsumpcja wyglądała… jak by to powiedzieć ? – bardziej cywilizowanie.


~~~~~~~~~~

Długo mnie nie było. Wszelkie wyjaśnienia tej sytuacji znajdziecie na moim drugim blogu.
Chciałam też was zaprosić na coś nowego, coś innego, ale coś nadal o skokach, jedyne coś co potrafię w tym momencie pisać. – historier om skihopp
Pozdrawiam :*