Po upływie
pewnego czasu siedzieliśmy w autokarze wynajętym w celu
przewiezienia skoczków do hotelu. Również tutaj siedziałam koło Krzyśka.
Szczerze muszę powiedzieć, że jest on naprawdę fajny. Bardzo miło mi się z
nim rozmawia i wydaje się, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi. Przez
całą drogę prowadzącą do hotelu śmialiśmy się jakbyśmy co najmniej
uciekli z jakiegoś wariatkowa.
Autokar nie
jechał długo, bo chyba z pół godziny. Zatrzymał się pod jakimś
luksusowym hotelem, przy którym stało już wiele autobusów, co chyba
oznacza, że większość drużyn już przybyła na miejsce. Po przemowie
trenera, która dotyczyła tego, iż mamy zachowywać się jak ludzie, bo
wszyscy na nas patrzą, było też coś o bezpieczeństwie… W każdym bądź
razie, po tej krótkiej, ale jakże treściwej przemowie wysiedliśmy z
autokaru i ustawiliśmy się w kolejce do odbioru bagażu. Gdy już wraz z
Krzyśkiem mieliśmy wszystkie swoje bagaże wzięłam od niego
jego kombinezon (przecież nie będzie tak wszystkiego targał, dla niego
mogę być miła) i ruszyliśmy w stronę wejścia do hotelu.
Po zakwaterowaniu
się, każdy udał się do swojego pokoju, aby rozpakować bagaże.Chyba jako
jedyna miałam swój własny pokój, w dodatku dwuosobowy, bo nie
było jedynek. W sumie to pomieszczenie, w którym mam w najbliższym czasie
spać jest bardzo przytulne. Ściany pomalowane na fioletowo z dodatkiem
jaskrawej zieleni,duże metalowe łóżko z pościelą w tych samych kolorach.
Podłoga wyłożona panelami z ciemnego drewna. Biurko i szafa wykonane z
takiego samego drewna co podłoga. Wszystko naprawdę idealnie się
komponowało. Najbardziej chyba cieszyłam się z osobistej łazienki oraz z
balkonu, na którym znajdował się mały stoliczek, dwa krzesełka, a także
hamak. Mogłabym tu spędzić naprawdę sporo czasu, gdyby nie ta banda
idiotów znajdująca się w pobliskich pokojach.
Leżałam właśnie
na łóżku i wypoczywałam, gdy zdałam sobie sprawę, że musi być już
dość późna godzina. Sięgnęłam więc po mój telefon i szczerze
powiedziawszy nie pomyliłam się, ponieważ białe cyferki wskazywały
właśnie godzinę 15.15..„Niezbyt późna godzina” – powiecie. A owszem, ale
niestety w tym przypadku poniekąd tak jest, a to dlatego, że za
piętnaście minut mam być w stołówce hotelowej i zajadać się niemieckim
obiadkiem. Ponieważ mój brzuch zaczął domagać się szwabskiego pokarmu
zwinnie zeskoczyłam z łóżka i otworzyłam moją walizkę. Po wyciągnięciu z
niej spodni typu pumpy, jaskrawo zielonej bluzki z krótkim rękawem i w
tym samym kolorze trampek ruszyłam w stronę łazienki, wcelu założenia
tych właśnie ciuchów. Przebrana w pachnące ciuszki zgarnęłam z łóżka mój
telefon oraz kartę-klucz do mojego pokoju i po uprzednim jego zamknięciu
obie te rzeczy schowałam do kieszeni spodni i ruszyłam w stronę stołówki.
Gdy już byłam u celu zobaczyłam stolik polskiej kadry. Z
niechęcią swoje kroki skierowałam w to właśnie miejsce. Usadowiłam się
między Krzyśkiem, a trenerem, a więc nie było najgorzej. Po zajęciu
miejsca wyczekiwałam posiłku. Wszyscy skoczkowie wraz z trenerem i resztą
tych ludzików, którzy są tam potrzebni prowadzili zaciekłą konwersację, z
której wywnioskowałam, że:
· -oba Kiciusie są w jednym pokoju i są z tego dość zadowoleni.
· -Krzysiu dzieli pokój ze swoim bratem, lecz oni nie podzielają entuzjazmu kolegów.
· -mój brat zamieszkuje pokój wraz z Łukaszem Rutkowskim i Kamilem Stochem, co ewidentnie bardzo cieszy całą trójkę.
· -a cała reszta (czyt. Stefan Hula i Piotr Żyła) znajduje się w kolejnym pokoju.
Dowiedziałam się
również jakiż to mam sąsiadów, co w sumie średnio mnie cieszyło,
bowiem pokój miałam między rodzeństwami, co oznaczało, że po lewej
stronie od mojego pokoju, czyli pod numerem 606 mieszkają Koteczki,
natomiast po stronie prawej,czyli w pokoju 608 mieszkają Miętuski.
Natomiast w pokojach 609 i 610 odpowiednio mieszkał mój brat ze swoją
ekipą oraz Żyła i Hula.
Jakże ciekawą
konwersację przerwał kelner, który przyniósł właśnie nasz posiłek, który
składał się z makaronu i jakiegoś sosu w kolorze kremowym.
Wszystkie skakajce, prócz Krzysia, rzuciły się na pokarm jakby nie jedli
przez conajmniej tydzień. Ich bitwę o jedzenie przerwał Kruczek, który
uświadomił im, że w naszym gronie znajduje się dziewczyna (czyt. Ja) i to
właśnie ona powinna sobie pierwsza nałożyć, a raczej powinien to zrobić
któryś z tu obecnych. Gentlemanem okazał się Krzysiek, który zaraz po
słowach trenera sięgnął po naczynie z makaronem i nałożył mi odpowiednią
jego ilość, po czym polał to sosem. Ja przez cały czas zabijana wzrokiem
przez wygłodniałych skoczków, bez słowa wzięłam się za konsumpcję.
Po spożyciu
szwabskiego posiłku mówiąc „Dziękuję” odeszłam od stołu i udałam się
w stronę windy, która miała mnie zawieść na szóste piętro, gdzie jak
się domyślacie znajduje się mój pokój. Czekałam właśnie na moje ukochane
urządzenie gdy za swoimi plecami usłyszałam znany mi już głos.
-Miśka zaczekaj !
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Krzysztofa.
-Wiesz, jak na razie nigdzie się nie wybieram. Zamierzam czekać na to ustrojstwo. – stwierdziłam wskazując ręką na windę.
-Spoko, spoko. – opowiedział śmiesznie – Przyjdziesz na trening ? – zapytał po chwili milczenia.
-Raczej wątpię, nie bardzo mi się chce. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Widzę po twojej minie, że cię nie przekonam. Tak więc, może po treningu gdzieś wyskoczymy ? – zaproponował.
W tym
właśnie momencie nadjechała winda, do której wsiedliśmy i po
wciśnięciu odpowiedniego przycisku nasza konwersacja toczyła się dalej.
-W sumie czemu nie. – odparłam z uśmiechem.
-To wpadnę po ciebie tak koło 20. Ok ?
-Jasne.– stwierdziłam i wysiadłam z windy, która właśnie się zatrzymała.
Po pożegnaniu się z Krzysiem zniknęłam za drzwiami z numerem 607.
~~~~~~~~~~
Witam kochane czytelniczki tego czegoś…
Tak,
z rozdziału nie jestem zadowolona, ale co się dziwić talentu to ja nie
mam, po prostu gdzieś muszę ulokować swoją wyobraźnie ;> Cóż poradzę,
po prostu lubię to robić właśnie w taki sposób : )
Snowboard moją miłością – tak udał mi się w końcu pierwszy zjazd bez upadku ♥
Po dzisiejszym
konkursie jeśli chodzi o Polaków jestem dumna tylko z Kamila,
ponieważ reszta nie ma co się oszukiwać nie popisała się zbytnio –
przynajmniej moim zdaniem stać ich na więcej : )
Dumna jestem oczywiście z Morgensterna i Schlierenzauera ; ) Pokażcie im też jutro
Sklett mógł wypaść lepiej, ale i tak nie było najgorzej : )
Atle Pedersen Rønsen dupo co ty dzisiaj odstawiłeś !
A właśnie
bo bym zapomniała ^^ Rozdziały będą się ukazywać raz w miesiącu,
jeśli będzie się to dziać częściej to tylko z jakiś przyczyn, o których
zapewne będę was informować, a takim powodem może być niczym nie
spowodowany dobry humor ;P
A tak w sumie to już wczorajszy ten konkurs xd
Ale się rozpisałam…
Pozdrawiam was kochane ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz