piątek, 21 grudnia 2012

rozdział 8.


Gdy byłam już w swoim pokoju włączyłam laptopa i podłączyłam do niego lustrzankę, aby zgrać zdjęcia. W tym czasie postanowiłam pójść do łazienki i ogarnąć się po szarpaninie. Stanęłam przed lustrem, w którym zobaczyłam potargane włosy, a także wymiętoloną i rozdartą na szwie koszulkę, która przy szyi ubrudzona była krwią z zadrapań na niej. Wzięłam z kosmetyczki wacik i wodę utlenioną i zaczęłam oczyszczać ranki, co strasznie piekło.
~*~
Koteczki siedziały sobie grzecznie, każdy na swoim łóżeczku. Ogólnie w pokoju panowała cisza, do czasu gdy w pomieszczeniu pojawił się Stoch. Wpadł jak do siebie i zaczął się wydzierać na Jakuba.
-Co ty sobie wyobrażasz gnojku ? Nie wiesz, że to jest wróg ? Będziesz bronił idiotki ? O nie mój drogi ! Spieprzaj do tej zdziry, z nią się kumpluj i z pieprzonym zdrajcą Miętusem. Jesteś taki sam jak on.
-Przepraszam, ale o co chodzi ? – spytał lekko zdziwiony Maciek.
Kamil w skrócie przedstawił mu oczywiście swoją wersję wydarzeń. Na co Maciek bardzo się oburzył.
-Kuba jak ty mogłeś ? Przecież ona jest wrogiem.
-Ale to chyba nie jest powód do tego, żeby ją bić. – stwierdził całkiem spokojnie Kuba.
-Jak Kamil coś postanawia to tak ma być ! Nie rozumiesz ? – krzyczał młodszy Kot.
-O przepraszam cie ! Ale są pewne zasady, chociażby taka że dziewczyn się nie bije. – również krzyczał.
-A co ciebie to obchodzi ? Przecież to szmata. – stwierdził Maciej.
-Prawdziwy mężczyzna kobiet nie bije, niezależnie kim są i co robią.
No i zaczęła się kłótnia i wrzaski.
~*~
Właśnie miałem iść się kąpać, gdy zawibrował mój telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i przeczytałem wiadomość:
„Przyjdź szybko do mnie do pokoju, to pilne. Chodzi o Michalinę
K. Miętus”
Zdziwiony treścią sms’a pognałem do pokoju Miętusa. Gdy się tam znalazłem usłyszałem opowieść o szarpaninie, która miała miejsce kilka chwil temu. Opowieści tej słuchał również Grzesiek, który siedział niewzruszony na łóżku. Wściekły zapytałem:
-Coś jej się stało ?
-Chyba nie, ale nie wiem na pewno. – stwierdził Krzysiek.
-Chodź. – powiedziałem do Krzyśka i razem wyszliśmy z pokoju.
~*~
Natomiast Grzesiek wciąż siedzący na swoim łóżku stwierdził, że Stoch postąpił dobrze, bo co mu będzie jakaś ‘typiara’ zdjęcia robiła bez jego zgody. I zaczął się zastanawiać czemu sam tak nie postąpił.
~*~
-Co mam zrobić ? – zapytałem będąc już na korytarzu.
-Powinieneś opieprzyć Stocha za to co zrobił. – stwierdził Miętus.
-Nie no to tak głupio. Wiesz jak on reaguje jak się go krytykuje. Nie chcę się przestać z nim przyjaźnić. – mówiłem zgodnie z prawdą.
-Wiesz co ? Ty to jesteś idiotą. To jest twoja siostra, kto ma jej bronić jak nie ty ? Nie no pewnie niech ją zleje Stoch, ty chętnie ją zeskrobiesz z chodnika. Jesteś frajerem rozumiesz to ? Nie potrafisz się postawić, jesteś zwykłym mięczakiem. Jeszcze Stochowi dupę podetrzyj, albo pogratuluj wyczynu. Szczerze powiedziawszy to współczuję Michalinie, że ma takiego brata. – powiedział z wściekłością Krzysiek i wszedł do swojego pokoju trzaskając drzwiami.
Zostałem na korytarzu sam i zacząłem zastanawiać się co zrobić. Chciałbym jej pomóc, to w końcu moja siostra, ale nie chce przy tym tracić przyjaciół. Już miałem zapukać do drzwi jej pokoju, gdy usłyszałem wrzaski dochodzące z pokoju numer 606. Ciekawość wzięła górę i zaczął podsłuchiwać rozmowę, a w zasadzie kłótnię kolegów. Oczywiście dotyczyła ona szarpaniny jaka miała miejsce między Stochem, a Michaliną. Nagle głosy zaczęły stawać się coraz głośniejsze, co wskazywało na to, że skoczkowie są coraz bliżej wyjścia z pokoju. Wiele nie myśląc szybko wszedłem do pokoju siostry.
~*~
Słysząc trzask zamykanych drzwi wyszłam z łazienki, aby zobaczyć kto zaszczycił mnie swoją obecnością. Gdy ujrzałam mojego brata lekko się uśmiechnęłam, niestety jego późniejsze słowa zmazały mi z ust uśmiech.
-Hej nic ci nie jest ? – zapytał Kamil.
-Nie, chyba już wszystko dobrze. – stwierdziłam z uśmiechem. Cieszyłam się, że brat się mną interesuje.
-No to dobrze. Chyba nie będę musiał nic mówić Stochowi skoro nic ci nie jest, jakoś się dogadacie. – stwierdził Kamil i momentalnie ‘czar prysł’ i wróciła szara rzeczywistość.
-Zabieraj się stąd ! – krzyknęłam wściekła jak osa i wyrzuciłam brata za drzwi. Po czym oparłam się o nie i zjechałam na podłogę. Twarz zakryłam dłońmi, a z moich oczu popłynęły łzy.

~~~~~~~~~~

Ten rozdział w sumie nic jakiegoś bardziej istotnego w opowiadaniu nie przekazuje, ale jest potrzebny.

Zaczęła się szkoła, nowe obowiązki, ale myślę, że będzie dobrze :)

Troszkę się wam pochwalę i powiem, że od przyszłego tygodnia zaczynam jazdy ! Będę teraz postrachem ulic ! Ha, ha !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz